piątek, 8 października 2010

Reims - 18.07 i rano 19.07.2010















Opuściliśmy Caen i ruszyliśmy do Szampanii.
Po drodze wjechaliśmy do Montormel, gdzie jest muzeum poświęcone głównie Polakom ( dywizji Generała Maczka ) i ich znaczącym udziale w zamknięciu kotła Falaise.
Francuz prowadzący muzeum ( mąż Polki z Gdańska ) dwoił się i troił, żeby muzeum wypadło w naszych oczach jak najlepiej. I faktycznie - nie dosyć, że rewelacyjnie i z głową zorganizowane ( m.in. świetnie przygotowana makieta terenu z dokładnym przebiegiem walk - animacja z polskim komentarzem; rozległa panorama na tereny walk + dodatkowe ciekawostki opowiadane przez prowadzącego po angielsku z francuskim akcentem :) i odpowiedzi na wszystkie nasze pytania; filmy z komentarzami weteranów ) to jeszcze wszędzie polskie napisy.

A Reims... hmmm.
Może dlatego, że przyjechaliśmy w niedzielę ( a we Francji w niedzielę jest prawie wszystko pozamykane ) miasto nie pokazało się z najlepszej strony. Z zabawnych incydentów - byliśmy w Mc donalds ( bo nie było szans na inne jedzenie ) i kasjer usiłował nam przekazać po angielsku ile mamy zapłacić ( baaardzo kiepsko u nich z angielskim ) - rachunek był coś na około 18 euro - no to pan liczył na palcach ( one, two, three, itd. ), bardzo rozbawieni przerwaliśmy liczenie i zapłaciliśmy.

Potem poszliśmy na spacer i trafiliśmy do parku, w którym Jasiu się nieźle wybiegał i umorusał :) Nagle rozległ się gong i wszyscy w parku wstali i ruszyli do wyjścia - podążyliśmy za tłumem.

Na drugi dzień rano ( przed wyjazdem ) pojechaliśmy obejrzeć słynną gotycką Cathedrale Notre Dame i to nam trochę opinię o mieście poprawiło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz